Queridos verdugos
Drodzy kaci. W tym przeciwieństwie nie ma sprzeczności. Kolumbia jest krajem, który fascynuje nie tylko ze względu na pełną perturbacji historię. Nie tylko ze względu na nieokiełznaną naturę, która na każdy kilometr kwadratowy pustynnych piasków, oferuje trzysta przygniatającej zieleni dżungli. Nie tylko ze względu na znaną na cały świat muzykę cumbia, łączącą afrykańskie rytmy i latynoski ferwor. Kolumbia to też kraina śmierci, niepewności i porwań dla okupu, kraina płonących lasów i zaszytych w nich biednych plantatorów koki, miejsce, w którym rząd mierzy się codziennie z marksistowskimi partyzantami FARC, walczącymi o przeżycie w obliczu dodatkowego zagrożenia niedobitków prawicowych grup paramilitarnych. Kolumbia to kraj, gdzie miasto stanowi bastion handlujących kokainą gangów, a dżungla daje schronienie tym, którzy z politycznych względów nie godzą się na zawarcie pokoju. To miejsce, gdzie niektórzy z największych zbrodniarzy w historii Ameryki Łacińskiej nadal cieszą się uwielbieniem mas.
Taka jest Kolumbia - radosna i dumna z jasnej strony, rozstrojona z ciemnej. Skali niektórych z poważniejszych problemów nie sposób ująć w słowach ani statystykach. Nie taki jest tutaj cel.
Celem jest co innego. Jest nim pokazanie panoramy konfliktu w Kolumbii. Zaznaczenie czynników, które doprowadziłyten kraj do ruiny i nierządu oraz tych, które chronią Kolumbię przed statusem państwa upadłego, które leczą państwo z choroby korupcji, uzależnienia od eksportu białego proszku, plagi morderstw i zaprowadzania porządku na własną rękę. To z ich powodu Kolumbia jest w trakcie najdłuższej w ostatnich latach wojny domowej.